Logo strony

Sprawdź, jak sobie radzą z problemami kadrowymi pracownicy filii bibliotecznych

Paweł MarchelPaweł Marchel
25.11.2021
Aktualny

filie biblioteczne
Niedobory kadrowe są jednym z problemów bibliotek publicznych. O ile główne jednostki często bronią się swoją działalnością, o tyle filie biblioteczne narażone są na pewne niedociągnięcia w obszarze zasobów kadrowych. Zobacz, z jakimi problemami kadrowymi mierzą się w swojej codziennej pracy bibliotekarze pracujący w filiach bibliotecznych. Odpowiedzi pochodzą bowiem od samych bibliotekarzy i są odzewem na pytania zadane 31 sierpnia 2021 r. w grupie Forum bibliotekarzy na portalu Facebook.

Filie biblioteczne jako części składowe systemu bibliotecznego bardzo często posiadają odrębny zespół pracowników. Co prawda, są to osoby zatrudnione przez bibliotekę główną, jednak ich praca rzadko kiedy bywa kojarzona z centralną placówką. Mają swoje „poletko”, którym się zajmują.

W wielu filiach bibliotecznych nie można jednak mówić o zespole pracowników. Są one bowiem prowadzone przez jedną osobę. To sprawia, że pojawiają się liczne problemy.

Sam sobie sterem

Niedobory kadrowe w bibliotekach publicznych są faktem. Związane jest to z wieloma czynnikami. Wśród nich najważniejszy jest ten finansowy. I nie chodzi tu wyłącznie o wysokość wynagrodzenia, ile o fizyczny brak pieniędzy w bibliotecznej kasie. Brak funduszy sprawia, że najważniejszy (a jednocześnie najbardziej kosztotwórczy) zasób biblioteki, jakim są pracownicy, musi być redukowany. W przypadku bibliotek o szeroko rozbudowanej strukturze problem jest jeszcze większy. Liczne filie to wiele kosztów stałych. Wśród nich oczywiście także te związane z wynagrodzeniami.

Ograniczenia funduszy w pierwszej kolejności widać w filiach bibliotecznych. To właśnie tam w pierwszej kolejności redukowane są miejsca pracy. To sprawia, że z zespołu, który kiedyś mógł wspólnie tworzyć ofertę zajęć, pozostaje jedna osoba. Z jednej strony taka sytuacja może wydawać się korzystna. Pracownik staje się dla siebie sterem, żeglarzem i okrętem. Samodzielnie może tworzyć cały wizerunek filii. Oczywiście są osoby, które sobie z takim zadaniem doskonale poradzą. Będą w stanie sprawnie prowadzić statek po wezbranych morzach. Często taka osoba uzyskuje miano kierownika filii. Zyskuje odrobinę „prestiżu”, za którym idą jednak pewne konsekwencje.

Mniej osób, a zadań tyle samo

Samodzielne żeglowanie szybko jednak zamienia się w podróż po wzburzonym morzu. Ubyło rąk do pracy, a zadań pozostało tyle samo. Nagle jedna osoba musi przygotować zajęcia, opracować nowości, obsługiwać czytelnika. Dodatkowo musi pamiętać o sprawozdawczości i dbaniu o statystyki, nie pomijając w tym wszystkim innych przepisów, regulaminów, nad którymi musi się pochylić i wdrożyć do bibliotecznej filii. Taki obraz niejednego dnia mają przed oczami pracownicy filii, zwłaszcza tych jednoosobowych, zlokalizowanych gdzieś na krańcach dużego miasta czy obszarze wiejskim. Mimo iż formalnie podlegają bibliotece głównej, to praktycznie samodzielnie zarządzają całą pracą. Ich zwierzchnicy wymagają od nich tego samego co od pracowników jednostek głównych. Z tą jednak różnicą, że w siedzibie głównej obowiązki te rozdzielone są na więcej osób.

Nie tylko bibliotekarz

Redukcja miejsc pracy sprawia, że bibliotekarz pracujący w filii praktycznie z dnia na dzień zyskuje nowe kwalifikacje. Odrobina ironii zawarta w poprzednim zdaniu ma smutny odcień dla osób, które same pozostają w filii.

Nagle etat bibliotekarza zostaje rozszerzony o zakres obowiązków zaopatrzeniowca, księgowego czy sprzątaczki. O ile pierwszy z wymienionych jest dość zrozumiały, przecież to bibliotekarz najlepiej wie, czego potrzebuje do realizacji zajęć czy sprawnego funkcjonowania biblioteki, o tyle prowadzenie księgowości, choćby bardzo uproszczonej, wymaga pewnych kwalifikacji. Zdobywanie tych kwalifikacji w filiach bibliotecznych trwa bardzo krótko Często kończy się w jednej czy dwóch rozmowach z księgową. Ta nawet, nie tyle uczy, ile informuje, jak powinno wypełniać się konkretne dokumenty, by było to zgodne z prawem i przede wszystkim maksymalnie ułatwiało jej pracę. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby odbywało się to na zasadach partnerstwa i współpracy. Częściej jednak jest to polecenie, wymóg, który bibliotekarz musi przestrzegać.

I ostatnie z wymienionych powyżej zadań dodatkowych – sprzątanie. Dodatkowych dla bibliotekarza, bo oczywiście obowiązkowych do wykonania. Nie

ulega wątpliwości, że czyste i zadbane pomieszczenia zdecydowanie bardziej przyciągają do siebie czytelników niż pomieszczenia brudne i zaniedbane. Dbanie o miejsce pracy leży w gestii bibliotekarza, co często jest wpisane w regulaminy pracy czy nawet warunki zatrudnienia spisywane w umowach.

Pojawia się tylko pytanie, jaki zakres obszarowy ma nasze miejsce czy stanowisko pracy? Czy będzie to biurko i jego otoczenie, czy cała biblioteka? A jak biblioteka, to tylko pomieszczenia w środku czy obejście, otoczenie budynku również? Mamy jesień, zbliża się zima. Każdy bibliotekarz pracujący w filii, a często także nie tyko w filii wie, o czym tu jest napisane.

Spadające na jedyną drogę do biblioteki liście, śnieżne zaspy, oblodzona ścieżka. Kto, jak nie bibliotekarz, ma sobie z nią poradzić. Wszak nie może liczyć na wsparcie osoby odpowiedzialnej za sprzątanie. Ta zatrudniona w bibliotece głównej ma tam na tyle dużo obowiązków, by wypełnić etat, a niekiedy tylko jego część (wszak trzeba oszczędzać i redukować koszty). Praca musi być wykonana i musi ją wykonać bibliotekarz.

8 godzin „+”

Chwyta więc bibliotekarz pracujący w filii miotłę, grabie i zabiera się do pracy. Pracy, którą powinien wykonać ktoś inny. Pracy, której wykonanie nie jest dostrzegane. Wyjątek stanowią sytuacje, kiedy nie zostanie ona wykonana. Akurat wtedy do biblioteki będzie chciał przyjść czytelnik, który lubi ponarzekać. I już będzie miał powód: bo liście nieodgarnięte ze ścieżki i o mały włos się nie pośliznął, bo droga nie jest odśnieżona i śniegu nawlatywało mu do butów. I w ogóle tak jakoś szaro, buro i ponuro w tej bibliotece, na zewnątrz zresztą też, wszak jesień i zima za oknami.

Dobrze, gdy ten czytelnik pozostawi takie uwagi dla siebie, ewentualnie podzieli się nimi z bibliotekarzem. Coraz częściej jednak niepochlebne uwagi wędrują ścieżką służbową i docierają wyżej, ponad bibliotekarza. I dyrekcja, a w mniejszych społecznościach, gdzie burmistrz to sąsiad, a przewodniczący rady gminnej rodzina, także do lokalnych władz. Rozpoczyna się nerwowe poszukiwanie winnego. Przecież trzeba oczyścić własne ego i znaleźć wytłumaczenie dla braków kadrowych i finansowych. Winnym przeważnie zostaje ten najmniejszy, najsłabszy, który nie ma jak się obronić. I nie jest ważne racjonalne podawanie argumentów, bo to nie jest istotne. Trzeba dbać o czytelnika i zapewnić mu komfort wypożyczania książek, korzystania z biblioteki.

I nagle pojawia się rozwiązanie. Pani Krysiu (panie Adamie) musi pani się tym zająć. Nie mogę zatrudnić nikogo do pomocy. Poradzi sobie pani. I radzi sobie pani Krysia, niekiedy z pomocą zatroskanego sąsiada, który widząc trud bibliotekarki, pomaga jej odśnieżyć ścieżkę.

Dobrze, gdy w tym natłoku pomysłów pojawi się ten, w którym filia biblioteczna zostanie otwarta godzinę późnej. Wtedy pojawia się czas, w którym można wykonać dodatkowe zadanie. Częściej jednak zadanie to jest wykonywane przed otwarciem, przed normalnym 8-godzinnym dniem pracy. Pracownik przychodzi więc kilkanaście minut wcześniej do pracy, by punktualnie otworzyć bibliotekę.

Z drugiej strony wychodzi też kilkanaście minut później. Dzień trzeba przecież zakończyć obowiązkowym przetarciem podłogi. Tak, by następnego dnia nie było bałaganu. W końcu zaraz po otwarciu może przyjść czytelnik, któremu nie spodoba się „bałagan”, bo podłoga nie będzie zamieciona i przetarta.

I tak z etatu 8-godzinnego robi się 8,5 godziny.Dodatkowe pół godziny, które nigdzie nie jest uwzględniane. Nigdzie, poza życiem osobistym i rodzinnym bibliotekarza. Patrząc obiektywnie, nie jest to dużo, ale w perspektywie roku kalendarzowego robi się z tego 2/3 miesiąca pracy, 120 godzin. To tak, jakby zabrać 15 dni urlopu, a w przypadku połowy etatu półtora miesiąca. Mało?

Docenianie pracownika filii

Bibliotekarze to nie osoby, które tylko siedzą i czytają książki. Oczywiście w pracy. To osoby, które ciężko pracują i wiedzą, co to ciężka praca.Łatanie braków kadrowych pracą jednej osoby nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Ludzkie zdrowie powinno być na pierwszym miejscu, a takie działanie nie ma z dbaniem o zdrowie nic wspólnego.

Funkcjonowanie filii bibliotecznych pokazuje jednak, że pomimo trudności bibliotekarz doskonale dają sobie radę. Przychodzą szybciej, wychodzą później. Dobrze, gdyby za takim postępowaniem szło docenienie ze strony przełożonych. I nie chodzi tu tylko o dobre słowo, podziękowanie, choć to powinno stanowić podstawę. Dobrze, gdyby za tym wszystkim szły także finanse.

Kilka rozwiązań problemu

Dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza dla pracowników filii, byłoby podniesienie wynagrodzenia. Niestety rodziłoby to kolejne problemy. Tym razem ze strony bibliotekarzy pracujących w jednostkach głównych. Już teraz pojawiają się głosy, że pracujący na część etatu bibliotekarze filii dorabiają w innych miejscach i nie traktują pracy w bibliotece priorytetowo. Dodatkowo mieliby za tę pracę otrzymywać wyższe wynagrodzenie. Z pewnością byłoby to konfliktogenne. Chcąc uniknąć sporów, można zaproponować rotacyjną pracę w filiach bibliotecznych. Pracownicy filii i biblioteki głównej wymienialiby się między sobą np. w miesięcznych odstępach czasu. To pozwoliłoby uzyskać pracownikom bibliotek głównych inną perspektywę. Kolejnym rozwiązaniem może być odciążenie pracowników filii. Lekcje biblioteczne mogą być przygotowywane i przeprowadzanie w filiach przez pracowników biblioteki głównej, książki opracowywane przez dział opracowywania (jeżeli taki istnieje). Niech pomoc sprzątająca pierwsze 4 godziny w tygodniu spędzi w filii, by przygotować ją na cały tydzień pracy.

Paweł Marchel
Autor

Paweł Marchel

bibliotekarz z pasją do dzielenia się wiedzę i doświadczeniem, edukator, prelegent, autor ponad 300 artykułów w czasopismach specjalistycznych skupionych wokół tematu bibliotek i instytucji kultury. W swoich tekstach wskazuje na praktyczne aspekty wdrażania teoretycznych rozwiązań. Prowadzi szkolenia w całej Polsce jest członkiem Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich. Kujawsko-Pomorski Bibliotekarz Roku 2023

Słowa Kluczowe

Słowa kluczowe

Loading...
Loading...