W (Wiktoria): Pracuję na stanowisku młodszego bibliotekarza. Oprócz codziennej obsługi czytelników i opieki nad księgozbiorem razem z koleżanką prowadzimy zajęcia dla dzieci. Często chodzimy do przedszkoli z różnymi lekcjami bibliotecznymi. Dodatkowo przejęłam grupę wolontariuszy, z którymi tworzymy świetny zespół. Bardzo się cieszę, bo pomagają mi w różnych zadaniach, a poza tym bardzo lubię ich towarzystwo. Za to oni są zadowoleni z tego, że mogą się udzielać w swojej lokalnej bibliotece.
W: Zawsze chciałam pracować z ludźmi i zawsze lubiłam książki. Może to się wydawać takie typowe – lubię czytać książki, więc będę bibliotekarzem. Ale głównie fascynuje mnie praca z drugim człowiekiem. Nie chciałam zamykać się tylko na książki i pracę przy biurku. W tej chwili praca w bibliotece wygląda inaczej, można robić wszystko. Bardzo dużo spraw opiera się na kontakcie z ludźmi. Osobiście nie lubię monotonii i bardzo mi odpowiada, że tak dużo się dzieje. U nas działa Klub Pasjonatów, czyli klub seniorów, prowadzimy też zajęcia dla dzieci. Poza tym często przychodzi do nas młodzież. Jesteśmy dla nich trochę taką ostoją. Mogą przyjść, wygadać się, spędzić w ten sposób czas. To dla nich bardzo ważne, zwłaszcza teraz w wieku dojrzewania. I to mnie właśnie w tym miejscu zachwyciło. Jest to dla mnie coś atrakcyjnego i coś, co daje mi spełnienie.
W: Tak, jestem bardzo zaskoczona. Wprawdzie już wcześniej, przed rozpoczęciem pracy, słyszałam o tym, jak teraz wygląda praca w bibliotece, ale dopóki sama tego nie przeżyłam, trochę nie mogłam uwierzyć. Chociaż teraz, kiedy wpadłam w ten tryb, nie przeszkadza mi to już tak bardzo. Najbardziej denerwuje mnie to, kiedy ktoś, kto dowiaduje się, że pracuję w bibliotece, pyta, ile wolnego czasu mam w pracy albo jaką książkę właśnie przeczytałam.
W: Nie, kompletnie nie ma czasu na czytanie książek u nas. Zawsze jest coś do zrobienia. Ciągle staramy się robić coś, co będzie przyciągało do nas ludzi.
W: To zależy od tego, jakie mamy środowisko. Na przykład my mamy klub seniorów – wystarczą krzesła i stół, a panie pasjonatki same przychodzą i organizują sobie spotkanie. Oczywiście z naszym wsparciem. W czasie takiego spotkania panie dyskutują na różne tematy przy herbacie i ciastku. Wypożyczają też książki i rozmawiają o nich z nami i między sobą. Wymieniają się poradami, przepisami kulinarnymi itp. Myślę, że takie kluby seniorów w bibliotekach są bardzo dobrym rozwiązaniem, bo „wyciągają” z domu osoby starsze, które często czują się wykluczone i rzadko wychodzą do innych ludzi. Wystarczy zorganizować miejsce i znaleźć pretekst do spotkania. Oczywiście nie tylko dla seniorów. Można też rozeznać się w lokalnej społeczności i znaleźć jakąś ciekawą osobę, którą zaprosimy w formie specjalnego gościa. Taki gość opowie innym na przykład o swoich podróżach albo innych ciekawych doświadczeniach. To może być forma uatrakcyjnienia biblioteki tanim kosztem.
W: Najbardziej podoba mi się w tej pracy różnorodność ludzi. Ludzi, którzy przychodzą do biblioteki. Przychodzą malutkie dzieci, 3-latki, 4-latki. Przychodzą osoby starsze, które przeżyły już bardzo dużo i dzielą się swoim doświadczeniem. Ostatnio przyszła do nas pani, która na co dzień mieszka w Niemczech, a teraz przyjechała do swojej mamy. Okazało się, że jest wokalistką klasyczną, śpiewa w swoim lokalnym domu kultury i w kościele. Uczyła mnie, jak oddychać przeponą! Przychodzą też osoby, które po prostu nie mają z kim porozmawiać, traktują bibliotekarza trochę jak psychologa. Opowiadają nam o swoich problemach, przeżyciach. Zauważyłam to u nastolatków, co mnie bardzo smuci. Nie mają nikogo, komu mogliby się zwierzyć. Ale dobrze, że u nas mają swoje miejsce. No i oczywiście odwiedzają nas nasi stali czytelnicy, z którymi zdążyłam się już polubić. I to jest to, co najbardziej podoba mi się w tej pracy.
A jeśli chodzi o to, co mi się nie podoba… Chyba nacisk na promocję. Takie podejście – co zrobić, żeby więcej osób przychodziło do biblioteki. To jest dobre, żeby zachęcać ludzi do tego, tylko że nikogo nie zmusimy, żeby przychodził. Warto jest robić coś takiego, żeby wszyscy wiedzieli, że jest biblioteka, ale nie na siłę. To mi się nie podoba, że próbujemy na siłę dotrzeć do każdego człowieka, żeby wiedział, że coś tu się dzieje.
W: Nie, uważam, że nie. Ja tego nie zauważyłam. Patrząc na osoby, które przychodzą, rodziców z dziećmi, seniorów, młodych ludzi, nie widzę takiego problemu. U nas czyta bardzo dużo młodzieży. Zresztą wychodzę z takiego założenia, że świat się na książce nie kończy. Można robić wiele innych ciekawych rzeczy. Robiąc takie wielkie „Wow, książka, ludzie nie czytają”, odbieramy książce prawo bycia zabawą, a traktujemy ją jako luksus tylko dla wybranych. Trochę zeszłam z tematu, ale raczej zastanowiłabym się nad książkami, które są mało wartościowe, ale czytane przez rzeszę ludzi. Są książki, które są napisane źle. Ich fabuła nie różni się niczym od bardzo teraz popularnych niezbyt inteligentnych seriali. Może się znaleźć osoba, która pochłonęła mnóstwo kiepskiej literatury, ale uważa się za wielkiego czytacza. Myślę, że w takiej sytuacji lepiej obejrzeć film, który jest wartościowy. Oczywiście nie uważam za złe, że ktoś raz na jakiś czas przeczyta książkę, która nie zmusza do myślenia. To nie jest złe, bo każdy potrzebuje rozluźnienia, potrzebuje się pośmiać. Każdy ma jakieś problemy i chce się od nich oderwać. Ale jeśli ktoś mówi, że jest lepszy, bo czyta książki, to z tym się nie mogę zgodzić.
W: Żeby pracować jako młodszy bibliotekarz, wykształcenie bibliotekarskie nie jest wymagane, ale oczywiście na wyższych stanowiskach już tak.
Praktyczna rada dla bibliotekarza Osobom, które chcą zacząć pracować w bibliotece albo właśnie zaczęły, na pewno radzę otworzyć się na ludzi. Żeby przede wszystkim myśleli o człowieku, który przychodzi do biblioteki. Według mnie w tej pracy najważniejsza jest osoba, która staje przed biurkiem.
Wiedza i Praktyka Sp. z o.o.
ul. Łotewska 9a
03-918 Warszawa